W Dynowie na stacji robią teatr. Ale to nie magia. - To pot, brud, czasem krew, do tego przesolone jedzenie i niedosypianie - mówią twórcy spektaklu plenerowego "Sen nocy letniej" w ramach projektu "Lato w Teatrze".
Nigdy wcześniej nie byłam w Dynowie. Z niczym innym, poza kolejką, mi się nie kojarzy. - To biedne, małe miasteczko, a ta stacja się rozpada - stwierdza dziewczyna, jedna z tych artystek, które od 10 lat w wakacje robią teatr na stacji. Moja prababcia tu mieszkała A wszystko zaczęło się od tego, że Magda Miklasz przyjeżdżała na wakacje do Dynowa, do swojej prababci. - Jestem z Krakowa. Gdy miałam naście lat, chodziłam na stację na imprezy, ognicha. Potem naturalnie z imprez przeszłam w robienie spektakli - wspomina. Siedzi na drewnianych schodkach prowadzących do starej szopy, jednego z budynków stacji kolejki wąskotorowej. Skończyła aktorstwo w Białymstoku, potem reżyserię w Krakowie, a i tak co roku wraca tutaj. - Chciałabym cały rok tu teatr robić, ale to niemożliwe. Poza tym wtedy mogłoby się to znudzić. Święta Bożego Narodzenia tu spędzam, moi rodzice zamieszkali w domu po mojej prababci. Wspólne jasełka robimy, spotykam się z dzieciaka