Pięcioro Niemców i pięcioro Polaków. Nigdy wcześniej się nie spotkali. Łączy ich jedno. Musieli zostawić swoje domy i szukać nowego dachu nad głową. Dziś we Wrocławskim Teatrze Współczesnym premiera spektaklu "Transfer!", w którym prawdziwi przesiedleńcy opowiadają, co wtedy czuli i widzieli. Oto kilka z tych opowieści - pisze Małgorzata Matuszewska w Słowie Polskim Gazecie Wrocławskiej.
Rosjanie gwałcili niemieckie kobiety, choć one smarowały się błotem, żeby brzydko wyglądać. To jedna z historii wysiedlonych Polaków i Niemców. Ich losy są wstrząsające. Opowiedziane prosto. Bez emocji. Uderzają swoją prawdziwością. Świadkowie i uczestnicy powojennych przesiedleń mówią o gehennie, którą przeżyli. Przed Festung Breslau nie znałam wojny Angela Hubrich urodziła się w szpitalu św. Józefa we Wrocławiu. Mieszkała przy Goethestrasse (dziś zbieg Wielkiej i Powstańców Śląskich). - Mój ojciec był naczelnym lekarzem w wojskowym lazarecie. W styczniu 1945 roku opuściliśmy mieszkanie i przenieśliśmy się do szpitala. Nie chcieliśmy uciekać, tylko zostać pod opieką ojca. 16 lutego 1945 roku podczas ostrzału szpitala ojciec zginął. Szpital został ewakuowany do niemieckiej części miasta. 27 marca 1946 roku wyjeżdżałam z matką i dwiema siostrami. Przez kilka tygodni mieszkałyśmy w chłopskim gospodarstwie. Towarowym pociągie