"Testosteron" w reż. Waldemara Patlewicza w Teatrze Polskim w Bielsku-Białej. Pisze Krzysztof Karwat w Śląsku.
Sztuka Andrzeja Saramonowicza przełamuje tabu obyczajowe i dlatego zwróciła uwagę tych polskich teatrów, które nie chcą schlebiać wyłącznie neomieszczańskiej estetyce. Jej sukces nie jest jednak tylko efektem odważnego wkroczenia we współczesny język, tak łatwo adaptujący wulgaryzmy i przekleństwa, niegdyś kojarzone z subkulturami młodzieżowymi bądź. półświatkiem. Dziś także inteligent, cokolwiek by to pojęcie nie miało jeszcze oznaczać, nie gardzi grubym słowem, a w wielu środowiskach rzucanie mięsem należy do obowiązującego kanonu zachowań. Gdy zatem język ulicy wkracza na salony sztuki, to można w tym dostrzec próbę dotarcia do realistycznej prawdy o nas samych, nawet za cenę zgorszenia. Obrazoburcze gesty i działania we współczesnym teatrze już nikogo nie powinny dziwić, i chyba nie dziwią, skoro publiczności "Testosteron" się podoba, a liczba widzów obrażonych i urażonych na pewno nie przewyższ