"Akropolis" w reż. Łukasza Twarkowskiego w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Małgorzata Piekutowa w Teatrze.
"my możem być głupi do woli" foto: Magda Hueckel Twórcy spektaklu potraktowali Akropolis jako wytwór/zapis chorego umysłu. Ten interpretacyjny wytrych jest zwykłym unikiem wobec tekstu Wyspiańskiego. 1. Pamiętają Państwo Drobnych cwaniaczków Woody'ego Allena? Bohaterowie drążą podziemny tunel. Jeden z nich założył górniczy kask lampką czołową do tyłu (podobnie nosi się czasem czapki bejsbolówki). Na zwróconą mu uwagę odpowiada rozbrajająco: "Ale tak jest fajnie". W Akropolis w Starym Teatrze nie ma katedry wawelskiej i nie ma Wawelu. Nie chodzi mi nawet o obecność materialną, a niech tam, wystarczyłaby (?) symboliczna, napowietrzna - by tak rzec. Ale i tej nie ma. Nie ma katedry, oksymoronicznej kolebki-nekropolii, nie ma Wawelu - nieustannie nawarstwiającej się "księgi dziejów" i księgi znaków wspólnoty narodowej, zarazem fragmentu uniwersalnego dziedzictwa, dzieła sztuki (sumy dzieł sztuki) in progress. Nie ma ich jako miejsca akcji,