"Portugalia" w reż. Iwony Kempy w Teatrze Polskim w Poznaniu. Recenzja Ewy Obrębowskiej-Piaseckiej w Gazecie Wyborczej-Poznań.
Nie umiem o tych spektaklach myśleć osobno. W obu - "Portugalii" i "Operze Kozła" [w poznańskim Teatrze Nowym] - jest ta sama prawda o nas: raz wyrażana językiem telenoweli z melodramatycznym finałem, raz wielką literaturą bez końca. W obu prawda dopada w knajpie. Przy wódce. W tańcu. I oba bolą W poznańskich teatrach dramatycznych - Polskim i Nowym - zmienili się pod koniec zeszłego sezonu dyrektorzy: pierwszą scenę objął Paweł Szkotak, drugą - Janusz Wiśniewski. Oba teatry od kilku miesięcy pokazują swoje nowe twarze. Do obu warto chodzić. Wracać. Nie dla tylko dla rozrywki i nie po to, żeby sprawdzić, kto wygrywa w zawodach czy rankingach. Ale żeby się zdziwić, że można o tym samym świecie mówić dwoma różnymi głosami. I się w tym mówieniu spotkać. Wyraźnie pokazują tę "różnicę podobieństw" ostatnie premiery: "Portugalia" Zoltana Egressy'ego wyreżyserowana przez Iwonę Kempę i "Opera Kozła" na motywach powieści Horacego McCoya