"My Fair Lady" w reż. Daniela Kustosika w Teatrze Muzycznym w Poznaniu. Pisze Stefan Drajewski w Polsce Głosie Wielkopolskim.
Świata, w którym rozgrywa się akcja musicalu "My Fair Lady" już nie ma, a jednak historia miłosna w nim opowiedziana wzrusza, budzi pozytywne emocje... Oglądając najnowszą realizację musicalu w Teatrze Muzycznym w Poznaniu, zastanawiałem się nad jego bogatą oprawą sceniczną, która jeszcze bardziej postarza świat przedstawiony. Tymczasem wsłuchując się w genialny przekład Antoniego Marianowicza, myślałem raczej o tym, jak bardzo nasz język codzienny jest zaśmiecony, brzydki, niechlujny... Nie wiem, ilu potrzeba by profesorów Higginsów, którzy poradziliby sobie z tym problemem na poznańskich ulicach. Wydawało mi się przez moment, że miast przenosić się wraz z bohaterami w odległy świat starego Londynu, chciałbym się z nimi spotkać w bardziej współczesnych realiach, bo jak widać problemy z poprawnością językową, poprawnym wysławianiem się, a zwłaszcza miłością, która urodziła się za przyczyną tych językowych gier, są ciągle aktual