To przedstawienie jest na pewno bardzo udane w kategorii "opera w Polsce". Ale rozczarowuje w kategorii "Mariusz Treliński".
Inscenizacje operowe Trelińskiego budzą uznanie krytyki i publiczności. I słusznie. Reżyser do spółki ze scenografem Borysem Kudličką dorobił się własnego teatralnego języka operowego, znakomicie współdziałającego z warstwą muzyczną dzieł. Oba sposoby wyrażania - muzyka i teatr - wzajemnie się wspomagają. Spektakularny rozmach inscenizacji oszałamia nawet tych, którzy są na ten rodzaj sztuki impregnowani, stąd sukces w postaci wypełnionej widowni i rozbudzonego w Warszawie snobizmu na operę, który kiedyś dotyczył tylko występów gościnnych. Treliński wykazuje też wielką intuicję i staranność w doborze wystawianych oper. Na ogół sięga po dzieła największe i bardzo znane. Ale repertuar operowy czasami nie wytrzymuje ambitnego podejścia teatralnego, albo inaczej: wpuszcza reżysera w pułapkę teatralnego nieporozumienia. Tak stało się w przypadku "La Bohéme"; główną przyczyną niepowodzenia było nietrafne uaktualnienie opery. Tem