Reżyseria Jarocki lub Grzegrzewski, scenografia Zachwatowicz lub Skarżyńscy, muzyka Radwan (albo Konieczny, albo Satanowski albo Hertel). Tak ta wygląda w programach, na afiszach premierowych. Na końcu stopki autorskiej spektaklu wymienia się kompozytora - jako tego, który jedynie "udekorował" dzieło teatralne, uzupełnił jego kosmetykę. Tak to rozumie wielu widzów i sporo ludzi z teatru. W wypadku osobowości kompozytorskiej całą gębą to przekonanie jest tyleż krzywdzące co infantylne. Czym byłyby przedstawienia Janusza Wiśniewskiego bez muzyki Jerzego Satanowskiego? Czym "Noc listopadowa" Wajdy bez Zygmunta Koniecznego, a jego filmowe "Wesele" bez Stanisława Radwana? {#os#969}Radwanowi{/#} właśnie dedykuje swoją ostatnią premierę Teatr Powszechny w Warszawie. Muzyce Radwana, którą - rozproszoną w partyturach teatralnych po całym kraju - zaprezentowano tu jako bohaterkę główną, tworzywo i temat. Zatytuł
Tytuł oryginalny
Muzyka-Radwan
Źródło:
Materiał nadesłany
Tu i Teraz nr 37