Interpretacja utworów kameralnych wymaga przeżyć, przemyśleń i ogromnej wyobraźni. Występ Aleksandry Kurzak i Daniela Wnukowskiego pozostawił niedosyt, od ich wykonań utworów Chopina i Schumanna można było oczekiwać więcej - o niedzielnym koncercie w Filharmonii Poznańskiej pisze Martyna Pietras w Gazecie Wyborczej - Poznań.
"Powinna Pani śpiewać, jeśli chce Pani grać na fortepianie!" - tymi słowami miał się zwrócić Fryderyk Chopin do jednej ze swoich uczennic, po czym wysłał ją na lekcje śpiewu. Zamiłowanie kompozytora do (zwłaszcza włoskiej) muzyki wokalnej jest powszechnie znane. Dlatego nie dziwi fakt, że podczas niedzielnego koncertu w Filharmonii Poznańskiej zatytułowanego "Preludium (do) Chopina op. 2" zabrzmiały utwory zarówno muzyki wokalnej, jak i instrumentalnej autorstwa Roberta Schumanna i samego Chopina - obaj obchodzą w tym roku 200. rocznicę urodzin. Kompozycje przetykano listami Chopina i wierszami Adama Mickiewicza czytanymi przez Daniela Olbrychskiego, a o kameralny nastrój muzyczny miał zadbać duet muzyków. Pianista Daniel Wnukowski rozpoczął wieczór suitą taneczną "Pappillon" Schumanna. Już po pierwszych dźwiękach było wiadomo, że Wnukowski umie myśleć muzyczną frazą, poszczególne kompozycje wykonywał "wokalnie" i z lekkością. I zabrzmia