EN

23.10.2008 Wersja do druku

Muzyczne arcydzieło uwięzione w czarnej skrzynce

"Juliusz Cezar" w reż. Marka Weiss-Grzesińskiego w Warszawskiej Operze Kameralnej. Pisze Anna Gromnicka w Dzienniku.

"Juliusz Cezar" w Warszawskiej Operze Kameralnej został uwspółcześniony i poszerzony o sensy, jakich ani Haendel, ani jego librecista nawet nie staraliby się weń wpisać. I nie idzie tu o użycie współczesnych rekwizytów, dopisanie nowych epizodów, ale o drażniącą niespójność wizji reżysera i o ubogą powierzchowność inscenizacji. Haendel skomponował dzieło wypełnione piękną muzyką, dla którego wycinek dziejów jest tylko pretekstem do opowiedzenia historii o wszechogarniającej sile miłości i nienawiści. Tymczasem obejrzeliśmy przedstawienie niemal doskonale muzycznie, lecz niekonsekwentnie zrealizowane i płaskie, pozbawione zapadającej w serce metafory. Zapowiada to już reżyser Marek Weiss-Grzesiński w programie: "Akcja rozgrywa się w magicznej czarnej skrzynce, która oznacza Teatr, a więc Świat w dowolnym miejscu i czasie". W ręce mimów składa narrację "Juliusza Cezara", każąc im prezentować "magiczną liczbę dwunastu odsłon spektakl

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Muzyczne arcydzieło uwięzione w czarnej skrzynce

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik nr 249

Autor:

Anna Gromnicka

Data:

23.10.2008

Realizacje repertuarowe