"Garderobiany" Ronalda Harwooda w reż. Adama Sajnuka w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze Marcin Pieszczyk w tygodniku Wprost.
Ronald Harwood (scenarzysta m.in. "Pianisty" Polańskiego) w tej sztuce zawarł własne doświadczenia z pełnienia funkcji garderobianego znanego aktora Donalda Wolnta, który w czasie wojny jeździł po Wielkiej Brytanii z przedstawieniami szekspirowskimi. Role aktora Sira i tytułowego garderobianego od początku stały się łakomym kąskiem dla dojrzałych aktorów. Warszawiacy pamiętają duet Gustaw Holoubek - Marian Kociniak, a na ekranie przed kilku laty w Sira wcielił się Anthony Hopkins. Reżyser najnowszej premiery Teatru Narodowego te dwie role obsadził najlepiej, jak się dało. Aktora u schyłku życia zagrał Jan Englert, a jego garderobianego - Janusz Gajos. Sztuka o teatralnej hierarchii, pasji i bólu towarzyszącym powstawaniu przedstawień zestarzała się jednak przeraźliwie, a banalnych zdań o aktorstwie nie są w stanie bez przemyślanej reżyserii usprawiedliwić i uratować nawet obaj gwiazdorzy. Na szczęście żaden z nich nie ma jeszcze powodu,