Teatrowi Polskiemu przybył kolejny eksponat. Nazywa się "Turoń", napisał go Stefan Żeromski, a wyreżyserował Waldemar Śmigasiewicz... Na takim stwierdzeniu można by właściwie poprzestać, gdyby nie parę narzucających się refleksji. Pierwszą, ale zasadniczą, jest pytanie o dobór repertuaru. Doprawdy trudno zrozumieć, czym kierowano się sięgając właśnie po "Turonia". Oczywiście można snuć wywody o jego nowym odczytaniu czy też o nasuwających się analogiach pomiędzy rzezią galicyjską a przemianami odbywającymi się obecnie. Można również chociażby w naszych politykach dopatrywać się następców Szeli czy też Krzysztofa Cedry i Rafała Olbromskiego. Można wszystko. Nie zmieni to jednak faktu, że tekst Żeromskiego jest już dramatem przebrzmiałym, i to zarówno pod względem treści, jak i formy. Nie pomoże tu błyskotliwa obsada. "Turonia" można jedynie traktować jako repertuarową ciekawostkę, ale na pewno nie jako jedną z propozycji, kt�
Tytuł oryginalny
Muzealny
Źródło:
Materiał nadesłany
Wiadomości Kulturalne nr 46