EN

1.02.2005 Wersja do druku

Muza w glanach

Idę z daleka, nie wiem, z raju, czyli z piekła,/Błyskawic gradem/Drży ziemia, z której pochodzę,/We krwi brodzę,/ Nazywam się Konradem. Po 30 latach od historycznej premiery niezapomniany, wysoki ton tego wyznania Konrada - Jerzego Treli jeszcze brzmi dalekim echem w sali Starego Teatru. W pamięci widzów, którzy mieli szczęście oglądać przedstawienie Konrada Swinarskiego. Na listopadowej widowni 2004, w ponad pół roku od premiery zrealizowanej przez Mikołaja Grabowskiego przeważa jednak młodzież. A i teatr już nie ten. I głęboka, niezamierzona na pewno przez reżysera - ironia bije z frazy Wyspiańskiego: "Chcesz tworzyć? Tworzę - teatr nowy". W odremontowanej na "wysoki połysk" sali Starego - nowe są tylko te zewnętrzne oznaki świetności. Poniekąd to symboliczne dla całej polskiej rzeczywistości dzisiaj: coraz dostatniejsze, okazalsze są w III RP gmachy, coraz większa w nich bylejakość, mizeria funkcji, którym mają służyć. Wielka patiom

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Muza w glanach

Źródło:

Materiał nadesłany

Teatr nr 10/2004

Autor:

Elżbieta Morawiec

Data:

01.02.2005

Realizacje repertuarowe