Tę Brehtowską sztukę podała po polsku Lidia Słomczyńska na scenie Teatru Kameralnego w Krakowie w reżyserii własnej (przekład St. J. Lecą). Jest to na pewno wydarzenie zarówno dla bałwochwalczych miłośników Brechta (dla nich wszystko, co go przypomina, będzie dobre), jak i dla przeciwników. Stwierdźmy obiektywnie, że w tym ostatnim dostarcza przedstawienie więcej argumentów ku dalszej niechęci. Słomczyńska odczytała moralitet Brechta przez pryzmat doświadczeń teatru polskiego w ostatnich latach. Już wiadomo o co chodzi: teatr ten lubuje się w interpretacjach, by powiedzieć stylem Witkacego, bebechowych, wykłada na scenę wprost wszystkie karty ukrytego w sztuce tragizmu, lubi stwarzać jego atmosferę zarówno przy pomocy scenografii (szmaty - patrz zdjęcie!) jak jej pochodnych (światło!), a wreszcie samej gry aktorskiej. Jest zaprzeczeniem czystej i prymitywizującej jasności moralitetu. Jest zaprzeczeniem moralitetowego optymizmu - i tego optymiz
Tytuł oryginalny
Mutter Courage
Źródło:
Materiał nadesłany
"Życie lieterackie" nr 7 (525)
Data:
18.02.1962