- Moja rodzina długo musiała żyć w swoistej konspiracji. Dopiero po latach ja i bracia dowiedzieliśmy się, dlaczego mieszkamy w Gdańsku, o tym, że młodzi ludzie z okręgu wileńskiego Armii Krajowej musieli uciekać z Brasławszczyzny, moi wujowie, mój ojciec, który miał wtedy 19 lat - mówi HALINA ŁABONARSKA, aktorka Teatru Polskiego w Warszawie.
W filmie Antoniego Krauzego "Smoleńsk" zagrasz matkę głównej bohaterki. Jakie znaczenie ma dla ciebie udział w tym przedsięwzięciu ? - Bardzo się cieszę, że po wielu latach znów się spotkam z tak wybitnym reżyserem. To dla mnie zaszczyt. I cieszę się, że jest to "Smoleńsk", bo to sprawa, która mnie bardzo obchodzi, która stanowi istotę naszego dążenia do prawdy. Niezłomna wola reżysera, by zrealizować ten film - mimo tak agresywnych przeciwności - jest godna podziwu. Dopiero niedawno przeczytałam scenariusz. Jest on - moim zdaniem - wstrząsający. Jak przeżyłaś katastrofę smoleńską? - Byłam na poczcie, gdy radio podało komunikat, że zginął prezydent i wszyscy pasażerowie samolotu. Zachowałam się jak dziecko, które straciło kogoś bardzo bliskiego, zaczęłam głośno płakać. Potem biegłam przez osiedle i krzyczałam do ludzi. Ja i trzej moi synowie pojechaliśmy z kwiatami pod Pałac Prezydencki. Byliśmy tam jednymi z pierwszych. Poch