Premiera "Pierścienia i róży" Williama Thackeraya we wrocławskim Teatrze Polskim oczarowała publiczność. Elektroniczna różdżka, pulsująca światłem róża na gorsie Czarnej Wróżki, stu-barwne kostiumy Kazimierza Wiśniaka budziły entuzjazm dzieci. Reżyserujący spektakl Jan Szurmiej ożywił tekst Thackeraya, tworząc groteskową baśń sceniczną, utrzymaną w rewelacyjnie zabawne] stylistyce "późnego Rzeszewskiego" (lekko, łatwo i przyjemnie). Były owacje. Komiczna historia o czarodziejskim pierścieniu, przyczynie gorących uczuć księcia Lu-lejki do kobiet, które ów pierścień noszą, oraz o losie Róży wywołała burzę braw śmiechu. Zanim wyjaśniło się, że Róża nie jest służącą, lecz księżniczką i zasługuje na miłość Lulejki, zdarzyły się paradne wojny, nieudane egzekucje, liczne intrygi, mariaże i rozstania, fragmenty żywotu św. Genowefy oraz wiele innych magicznych sytuacji. Groteskowa stylistyka spektaklu świetnie wiąże si�
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Dolnośląska, nr 11