Musical - zrodzone w XX wieku dziecię operetki - dziedziczy niejedno po swej dziewiętnastowiecznej mamie. A o tej marnie przyjęło się mówić źle: Banalne treści, łatwa muzyka, właściwie muzyczka, szablonowe figury zbankrutowanych arystokratów romansujących z baletnicami szampan, kankan, mundury, ordery, niby to egzotyka, a w sumie bzdura. Operetka dziś to jakby podstarzała kokota, o której wątpliwej profesji wszyscy wprawdzie wiedzą, ale którą jeszcze przyjmuje się w tzw. towarzystwie. Tak czy inaczej powodzenie operetek wciąż maleje. Dostrzegli to już dawno dbający o tantiemy autorzy tekstów i kompozytorzy i wymyślili musical, w którym wszystko z założenia powinno być ambitniejsze: i słowa, i muzyka, i jakiś ukryty "głębszy sens". Nie zawsze to się udaje, więc łata się sytuację przepychem wystawy. Kto ma wątpliwości, niech wybierze, się do Operetki Warszawskiej na "Miłość szejka". I nagle w tym samym teatrze wprowadz
Tytuł oryginalny
Musical z ambicjami
Źródło:
Materiał nadesłany
Kurier Polski nr 13