"Nie ma Solidarności bez miłości" w reż. Macieja i Adama Wojtyszko w Teatrze Palladium w Warszawie. Pisze Maja Staniszewska w Metrze.
Kiedy rok temu ogłaszano, że powstanie musical "Nie ma Solidarności bez miłości", nie było ani jednej nuty, ani jednego słowa libretta. Była tylko data premiery - 21 stycznia 2012. I rzeczywiście w sobotę w Teatrze Palladium premiera się odbyła. Na scenie z falistej blachy i metalu zbudowany fragment stoczni - zaniedbanej, szarej, rdzewiejącej. Ale jedna lustrzana kula i pięć kolorowych reflektorów zmienia to przygnębiające miejsce w salę taneczną, w której grupa młodych ludzi świętuje nadejście nowego, 1980 roku. Śpiewają o nadziei: "to będzie dobiy rok, nie może być inaczej, wszystko się zmieni, to będzie ostry rock". Wśród nich Janek i Marta, którzy wcześniej spotkali się przypadkowo na gdańskiej ulicy. O rodzącym się między nimi uczuciu i jednocześnie rodzącej się Solidarności opowiada musical "Nie ma Solidarności bez miłości". - Janek jest outsiderem, jego ojciec został zamordowany przez ZOMO, on sam nie dostał się do Szkoły Mo