"Kino moralnego niepokoju" Tomasza Śpiewaka w reż. Michała Borczucha w Nowym Teatrze w Warszawie. Pisze Dariusz Kosiński w Tygodniku Powszechnym.
W "Kinie moralnego niepokoju" spotykają się Thoreau i Kieślowski. Pierwszy proponuje odejście od cywilizacji i życie zgodne z rytmem natury, drugi - sztukę zaangażowaną politycznie i etycznie. Z tymi wątkami splata się trzeci, współczesny. Przedstawienie zrealizowane w Nowym Teatrze w Warszawie przez wędrujący kolektyw Michała Borczucha z jednej strony zawiera rozpoznane, opisane i oswojone elementy stylu tego reżysera, a z drugiej - jest kolejną próbą przekroczenia tego, co właśnie jako rozpoznane i oswojone stało się przeciwskuteczne, jeśli nie jałowe. Gdy kilkanaście lat temu Michał Borczuch debiutował, wywołał wiele nieporozumień, a nawet oburzenia ("teatr dla idiotów"). Marcin Kościelniak cierpliwie wyjaśniał, że to, co wydaje się brakiem umiejętności, niedbalstwem lub lekceważeniem, jest świadomie przyjętą postawą i konsekwentną strategią. Jej zasadą jest niemal demonstracyjna rezygnacja ze znamion profesjonalizmu (sprawnej reży