"Anhelli" Dariusza Przybylskiego w reż. Margo Zalite w Teatrze Wielkim w Poznaniu. Pisze Michał Bajer w Ruchu Muzycznym.
Co stanie się, gdy na "Anhellego" zabłądzi ktoś niezainteresowany operą współczesną, Juliuszem Słowackim ani Gretą Thunberg? Kluczową rolę w "Anhellim" w Teatrze Wielkim w Poznaniu odgrywa podążanie dokądś i obieranie kierunku. Adaptowanie poematu Słowackiego przez Dariusza Przybylskiego i Margo Zalite przypomina więc trochę plądrowanie magazynu starych drogowskazów. Niektóre znaleziska kierują wędrowców ku nieistniejącym już punktom docelowym, inne trafiają w sedno współczesnych lęków. Wszystkie należało rozstawić na nowo. Twórcy przedstawienia prezentują rezultaty tej pracy już w operowym przedsionku, nawiązując do częstej w dzisiejszym teatrze praktyki lokowania publiczności wewnątrz artystycznego działania - w tym na scenie. Przed spektaklem sami wybieramy miejsca. Mamy do dyspozycji ścieżki oznaczone różnymi kolorami, na podobieństwo turystycznych szlaków. Margo Zalite - w smakowicie nowohumanistycznej nowomowie - określa swó