Mieliśmy już okazją oglądać na bydgoskiej scenie kilka dramatów Sławomira Mrożka, by wspomnieć choćby o "Tangu" czy "Emigrantach". I sztuki te przyjęte były ciepło przez widownię. Nie można tego powiedzieć o "Mrożku 27", którego polską prapremierę przedstawił w tych dniach Teatr Polski w Bydgoszczy. Mrożek przyzwyczaił nas do obrachunków polskiej duszy, do bolesnej aż metaforycznej głębi dramatycznej. Tych wszystkich walorów zdaje się być w znacznej mierze pozbawiony "Mrożek 27". Autor wprawdzie powraca do problematyki konfliktu między władzą a społeczeństwem, między jednostką a tyranią, ale równocześnie temat jakby wymyka się mu z rąk. W pewnej chwili osobisty dramat głównego bohatera przyćmiewa wyraziście zarysowaną linię dramaturgiczną sztuki. A i myśli jakimi szermują główni bohaterowie są dziś w Polsce już zwietrzałe. Być może sztuka ta przedstawiona jeszcze 10, 5 lat temu miałaby swoje odniesienie do pewnych real
Tytuł oryginalny
Mrożek zwietrzały
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Wieczorny - Bydgoszcz nr 191