Teatr Telewizji ciągle ma jeszcze sporo do odrobienia. Uświadomił to początek nowego sezonu, który przyniósł premierę "Domu na granicy" Sławomira Mrożka. Nie wiem czy był to pomysł najszczęśliwszy, aby po wieloletniej nieobecności na małym ekranie uprzystępniać największej widowni akurat tekst należący do kategorii wprawek dramatycznych autora tylu wybitnych tytułów. Oczywiście, rzecz w sprawnej reżyserii Tadeusza Lisa, ze zręcznie podaną scenografią i akuratnym aktorstwem zalecała się niezłym smakiem i wstydu ani Mrożkowi, ani teatrowi tv nie przynosi. Atoli otwiera wspomniana teleekranizacja listę żądań i zażaleń. Kiedy "Tango"? Kiedy "Emigranci"? Kiedy "Krawiec"? Przed spektaklem słowo wprowadzenia wygłosił Tadeusz Nyczek celebrując uroczystość wprowadzenia Mrożka na mały ekran po 10 latach wygnania. Nie jest to całkiem ścisłe, bo raz bodaj przynajmniej Mrożek się ujawnił ("Indykiem", ale chyba w Teatrze Wspomnień), nie licząc m
Tytuł oryginalny
Mrożek z zamrażalnika
Źródło:
Materiał nadesłany
Walka Młodych nr 40