"EMIGRANCI" są w dramatopisarstwie Sławomira Mrożka utworem wyjątkowym, by nie rzec - niezwykłym, w każdym zaś razie "osobnym". Nie ostało się nic z absurdalnej groteski "Policji" i "Męczeństwa Piotra Oheya", nie ma przedrzeźniania konwencji stylistycznych i językowych jak w "Zabawie", "Kynologu w rozterce" i "Indyku". Nie ma wielkiej metafory "Tanga", ale nie ma również precyzyjnych aluzji i parabol "Szczęśliwego wydarzenia"' i późniejszych utworów, aż po cykl jednoaktówek o lisie. Nie ma wreszcie uniwersalistycznej wieloznaczności "Rzeźni" - najdojrzalszego (obok "Emigrantów" właśnie) dzieła z okresu "potangowego". Interesująca nas dzisiaj sztuka jest jakby "zapisem z rzeczywistości", nie pozbawionym akcentów komediowych, a właściwie zjadliwej satyry, zwieńczonym ironicznym bardziej niż melodramatycznym finałem. Punkt wyjścia: w zagospodarowanej jako tako piwnicy wysokościowca żyje dwu ludzi, którzy z różnych przyczyn swój kraj opuścili. O
Tytuł oryginalny
Mrożek w Kameralnym
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Polskie Nr 151