Tak się złożyło, że prócz faktycznej, krakowskiej prapremiery scenicznej, otwierającej niejako teatralne "Dni Krakowa" (wodewil Tadeusza Kwiatkowskiego "Romek i Julka" w Bagateli) - możemy jeszcze obejrzeć m. in. prapremierowy spektakl krakowskiego (wciąż) dramaturga, Sławomira Mrożka pt. "Vatzlav" na scenie Teatru im. J. Słowackiego.
Jest to wprawdzie przedstawienie łódzkie, ale grane w ramach systematycznej już wymiany pewnych pozycji repertuarowych pomiędzy zaprzyjaźnionymi od dobrych kilku lat placówkami: Teatrem Nowym z Łodzi i naszą sceną pod wezwaniem J. Słowackiego. Przy czym w większości przypadków krakowianie prezentują łódzkiej publiczności inscenizacje Krystyny Skuszanki oraz Jerzego Krasowskiego, zaś w rewizycie najczęściej gościmy spektakle Kazimierza Dejmka. Więc akurat tego człowieka teatru, który w swej pracy reżyserskiej nigdy nie usiłował pisać na scenie sztuki za jej autora. Ani szukać rozwiązań formalnych widowiska na zasadzie schlebiania snobizmem i modom sztuki dla sztuki. Nie czas wyliczać tu sukcesy Dejmka: Od staropolskich widowisk Mikołaja z Wilkowiecka do "Operetki" Gombrowicza, bo to sprawy znane, także z gościnnych występów w Krakowie. Warto przecież spojrzeć raz jeszcze na tę metodę interpretacji tekstów, na styl inscenizacji - w połączeniu,