Dziś pogrzeb dramatopisarza. Część rodzimych reżyserów pochowała go za życia. Typowy polski absurd - pisze Jacek Cieślak w Rzeczpospolitej.
Nie ma wybitnych dramatopisarzy, których dzieła przestają być aktualne, są tylko reżyserzy, którzy nie potrafią znaleźć do nich klucza inscenizacyjnego. Sławomir Mrożek i jego dorobek są na to koronnym dowodem. Pewnie w dniu pogrzebu autora "Tanga" wielu sztandarowych przedstawicieli młodego i średniego pokolenia pomyśli: "Mrożek? A po co?". I przypominać będą bohaterów z "Indyka", którzy podobnie odpowiadają na pytanie "A może byśmy coś zasiali?". Panteon ma być dostępny we wtorek dla mieszkańców Krakowa od godz. 15.30. Grand Prix Znamienne, że takich bezsensownych pytań nie zadawał sobie jeden z najważniejszych i najbardziej przenikliwych ludzi polskiego teatru, jakim był profesor Jerzy Jarocki. Pewnie kiedy sięgał po "Tango", wielu jego młodszych kolegów pukało się w głowę. Tymczasem wybitny inscenizator pokazał na deskach Teatru Narodowego dramat niepokojąco aktualny. Przeglądały się w nim dylematy współczesnych inteligentów