EN

20.08.2013 Wersja do druku

Mrożek odchodzi, Edek niestety nie

"My wszyscy z Mrożka" - jeśli to prawda, to chyba w takim sensie, że możemy się odnaleźć jako postaci występujące na kartach jego dramatów i opowiadań. Tyle że Edek nie wie, że został sportretowany przez Sławomira Mrożka, jak pan Jourdain nie wiedział, że mówi prozą. I ta wiedza nie jest mu do niczego potrzebna. Prowadzi nas w tangu, przy akompaniamencie Polo TV, skwierczenia grilla, syku otwieranych puszek taniego piwa z Tesco, wrzasku haseł skandowanych na stadionach... - pisze Dariusz Szreter w Polsce Dzienniku Bałtyckim.

Kiedy czytam, że my wszyscy z Mrożka, mam ochotę od razu zapytać, jacy "my", bo, że wszyscy "wszyscy", to oczywista nieprawda. Zgoda, Mrożek wielkim artystą jest, ale żaden profesor Bladaczka nie próbuje wtłaczać młodzieży do głów takowego przeświadczenia. Zresztą kto by się tam dzisiaj przejmował opiniami nauczycieli? Chcesz wiedzieć, ile coś jest warte, wrzuć to do sieci i zmierz klikalność. Kiedy w miniony czwartek z Nicei nadeszła wieść o śmierci pisarza, na pewnym portalu związanym z gazetą uchodzącą za jeden z ostatnich bastionów inteligenckiego etosu, informacja na ten temat "wisiała" na wyróżnionym miejscu jakąś godzinę-półtorej. Potem spadała do kolumny zwykłych newsów. Dokładnie o oczko wyżej od notki o śmierci anonimowej turystki, która spadła ze zbocza Świnicy. Cóż, sam autor "Wesela w Atomicach" nie byłby zaskoczony. Przeciwnie, wszechogarniający pęd świata ku nowościom dostrzegł jeszcze wtedy, gdy nikomu się n

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Mrożek odchodzi, Edek niestety nie

Źródło:

Materiał nadesłany

Polska Dziennik Bałtycki nr 193

Autor:

Dariusz Szreter

Data:

20.08.2013