"Mrok" w reż. Artura Tyszkiewicza w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze Kalina Zalewska w Teatrze.
"Kiedy życie jest zbyt trudne, zabijanie staje się dziecinnie proste" - tak brzmi slogan reklamowy jednego z najnowszych filmów, który pasowałby pewnie do kilku innych, ale i do nowej sztuki Mariusza Bielińskiego, wystawionej z pietyzmem w Teatrze Narodowym. "Mrok" wygrał niedawno konkurs na dramat inspirowany życiem, myślą i twórczością Papieża, zorganizowany po raz pierwszy przez Centrum Myśli Jana Pawła II. Sztuka, wraz z innymi nagrodzonymi utworami, wydana została w tomie zatytułowanym "Mrok jak światło". Tekst Bielińskiego nie przypomina jednak ociekających krwią filmów akcji, ani też rejestrujących życie dramatów o społecznych zagrożeniach. Szczerze mówiąc, nie przypomina niczego innego, sytuuje się bowiem poza modą. Cechuje go namysł i powaga, jest także przeciwieństwem "nieznośnej lekkości bytu", portretów ludzi niejako zawieszonych w powietrzu, abstrahujących od konsekwencji swojego działania. Bohaterzy sztuki odwrotnie - czują c