"Mrok" w reż. Artura Tyszkiewicza w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski na stronie Sekcji Polskiej Międzynarodowego Stowarzyszenia Krytyków Teatralnych.
Na scenie studio Teatru Narodowego "Mrok". Za tę sztukę Mariusz Bieliński został nagrodzony przez jury konkursu na dramat nawiązujący do spuścizny Jana Pawła II. Brzmi to umiarkowanie zachęcająco, jeśli pamiętać, że wszelkie utwory okolicznościowe naznaczone bywają skazą wymuszonego tematu. Nie tym razem jednak. I autor, i jury potraktowali hasło konkursowe bardzo szeroko, uważając, że warunki konkursowe zostały spełnione, jeśli mowa o duchowych rozterkach człowieka. A o tym mowa bez wątpienia. Bieliński ukazuje dojrzewanie młodego człowieka w tzw. normalnej rodzinie, z rodzicami i troskliwym bratem, ale mimo to w poczuciu osaczenia i osamotnienia. Rzecz w tym, że to osobowość nadwrażliwa, dla której światy realne i pomyślane nie mają wyraźnych granic, a przejście z jednej rzeczywistości w drugą bywa niezauważalne. Rzecz teatralnie kusząca, bo daje w rezultacie chwiejny i niepewny, schizofreniczny kształt rzeczywistości: nie wiadomo,