"Śmierć szczęśliwa" w reż. Łukasza Witta-Michałowskiego na Scenie Prapremeir InVitro w Lublinie. Pisze Grzegorz Józefczuk w Gazecie Wyborczej - Wrocław.
Siła "Śmierci szczęśliwej", najnowszego spektaklu Łukasza Witt-Michałowskiego, wydaje się tkwić w trudnym do wytrzymania zderzeniu tego, co zazwyczaj w przedstawieniach stanowi komplementarną całość: obrazu i tekstu, scenografii i opowieści. więcej zdjęć Wchodząc na salę publiczność zostaje zdominowana mroczną konstrukcją, która spiętrza i redukuje widownię do minimum. Są to symetryczne, otwarte od góry pomieszczenia przypominające pokoje - klatki, w głębi ograniczone wielkim ekranem, gdzie wyświetlane są sceny, jakie się w nich dzieją. Te nieme sceny, a właściwie proste choreografie, układy ruchów, odgrywane są raz w pionie, raz w poziomie. Tyle że aktorzy na przykład leżący na podłodze i poruszający się po niej "płasko", na ekranie wydają się, jakby wykonywali ruchy będąc "w pionie". Poziom zmienia się w pion i odwrotnie. Do tego odwzorowania między tym co się dzieje, a tym, co pokazywane jest na ekranie, nie są dokładne i