- Na scenie aktor sam dla siebie jest obiektem badań. Tak na to patrzę i z perspektywy czasu widzę, że wszystkie role, jakie zagrałam, posunęły mnie o krok do przodu, niezależnie od tego, jaki był ich artystyczny aspekt. W ten sposób zyskuję więcej świadomości na własny temat - mówi Justyna Wasilewska, aktorka TR Warszawa w rozmowie z Jackiem Cieślakiem w Teatrze.
JACEK CIEŚLAK Jak się Pani czuje jako aktorka, która albo przyciągała, albo była przyciągana przez spektakle przełomowe, zawsze głośne, ze względu na skandale i kontrowersje, jakie wywoływały? Jest Pani przecież aktorką z oka cyklonu! JUSTYNA WASILEWSKA W oku cyklonu panuje kompletna cisza, podczas gdy naokoło szaleje huragan. Nie wiem. Na pewno jestem osobą, która nie boi się ryzykownych działań, może dlatego przyciągam takie sytuacje oraz ludzi dobrze się w nich czujących. CIEŚLAK Reżyseruje je Pani? WASILEWSKA Nie. Ale balansowanie na granicy tego, co normalne a co ekstremalne, mądre a idiotyczne, piękne a brzydkie, jest mi bliskie. Czasem nie wiem już, które jest które, bo to się zmienia, dlatego bycie na tej granicy jest ciekawe. CIEŚLAK A skąd się to wzięło? WASILEWSKA Oczywiście każdy spektakl ma inną historię, ale to jest chyba forma dziwnego ekshibicjonizmu. CIEŚLAK A co Panią pchnęło do aktorstwa, do tej sytuacji, w