- Nie wyobrażam sobie, żebym robił dziś spektakl o niuansach i problemach duchowych a la "Persona". Po raz pierwszy w życiu tak to czuję. Dlatego właśnie w Teatrze Polskim zabieram się za "Proces" Franza Kafki - bo mam wrażenie, że obecna sytuacja polityczna w Polsce posługuje się logiką wywiedzioną z tej powieści - mówi Krystian Lupa w Gazecie Wyborczej - Wrocław.
Magda Piekarska: Jak się pan czuł w tłumie na placu Solnym? Krystian Lupa: Bardzo dobrze i swojsko. Chociaż mam w sobie jakąś niemoc, jeśli chodzi o przyłączenie się do wspólnego wykrzykiwania czy śpiewania piosenek, to wcale nie czułem się przez to wyobcowany. Stałem w tłumie i słuchałem, milcząc. Ale przyłączyłem się, kiedy wszyscy zaczęli skakać. - Co pana tam zagnało? - To samo co wszystkich, których tam spotkałem. Dziś w sytuacji, w jakiej znalazło się nasze państwo, po prostu tak trzeba - udział w manifestacjach w obronie demokracji jest obywatelskim obowiązkiem. Jeżeli czuję się obywatelem tego państwa i traktuję demokrację jako możliwość i szansę aktywnego udziału w jego ważących się losach, to ta obecna sytuacja nie pozostawia mi wyboru. A co pana w niej uwiera najbardziej? - Stężenie pogardy i brak prawdy. Oczywiście to, że politycy w dążeniu do swoich celów często kłamią, nie jest niczym nowym. Ale istnieje pew