EN

21.05.2020 Wersja do druku

Może i piczek-zasadniczek, ale jak ciekawie prowadzi!

To wielowymiarowy portret jednego z najwybitniejszych polskich i francuskich aktorów. Warto zanurzyć się w jego opowieści. Prawie 500 stron przeleci jak z bicza trzasnął. O książce Arkadiusza Bartosiaka i Łukasza Klinke, "Andrzej Seweryn. Ja prowadzę!" pisze Ewa Gałązka.

Do książki Arkadiusza Bartosika i Łukasza Klinke "Andrzej Seweryn. Ja prowadzę!" zabierałam się jak pies do jeża. Aktor jest powszechnie postrzegany jako wzór cnót, człowiek akuratny, tradycjonalista. Słowem nuuuda. I tu się mile rozczarowałam. Wywiad rzekę z aktorem czyta się z dużym zainteresowaniem. Oczywiście panowie "wywiadowcy" przepytują Andrzeja Seweryna z jego dokonań artystycznych i działalności antysystemowej w czasach PRL-u, ujawniają nazwiska kolegów, którzy na niego donosili. Albowiem aktor był aresztowany podczas zajść związanych ze zdjęciem z afisza Teatru Narodowego w Warszawie "Dziadów" w reż. Kazimierza Dejmka. Podpisywał antyrządowe listy i petycje. Pozostawał w kręgu oddziaływań Jacka Kuronia, którego uznawał za duchowy autorytet. Jego pierwszą żoną była aktywna działaczka opozycji antykomunistycznej, Bogusława Blajfer. Na emigracji należał do Komitetu Koordynacyjnego NSZZ "Solidarność" w Paryżu. Przeprowadzający w

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał własny

Materiał własny

Autor:

Ewa Gałązka

Data:

21.05.2020