"Uprowadzenie z Seraju" Wolfganga Amadeusza Mozarta w reż. Jurija Aleksandrowa w Warszawskiej Operze Kameralnej. Pisze Jacek Marczyński w Rzeczpospolitej.
"Uprowadzenie z seraju" mogłoby być bardzo dobrym przedstawieniem, gdyby ktoś poskromił reżysera i okazał więcej dobrego smaku. W dziejach Warszawskiej Opery Kameralnej takiego tłoku na scenie jeszcze nie było: pląsające niewolnice, tancerka w stroju pozłacanej fontanny, eunuch, żołnierze, ucięte głowy na dzidach, klawesyn i palma, a nawet Mozart z żoną i dwójką małych dzieci. W tym tłoku przeciskają się bohaterowie "Uprowadzenia z seraju", uroczej, choć staroświeckiej komedii Mozarta. To kameralny utwór o młodzieńcu, który dotarł do seraju baszy Selima, by tam odnaleźć ukochaną Konstancję. Miłosne perypetie w typowym XVIII-wiecznym stylu z trudem dają się zaadoptować we współczesnym teatrze, choć wielu reżyserów takie próby podejmuje. Zaproszony przez WOK Jurij Aleksandrów postanowił natomiast udowodnić, że da się i dziś zrobić zabawny spektakl. Rosyjski reżyser ma rację, "Uprowadzenie z seraju" to świetna komedia, ale -jak to