"Wesele Figara" w reż. Laco Adamika w Operze Krakowskiej. Pisze
Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.
Udało się to "Wesele Figara". Udało się przede wszystkim to, co chyba najważniejsze - połączenie muzyki i teatru. Laco Adamik nie przeniósł opery Mozarta we współczesność, zostawił ją w XVIII wieku. Tym, że i pierwowzór libretta, czyli komedia Beaumarchais'go, i libretto Lorenza da Ponte, powstały na kilka lat przez rewolucją francuską i były uznawane za wywrotowe, też nie zajmuje się przesadnie. O istnieniu niższych warstw, które za chwilę wywrócą świat hrabiostwa Almavivów, dyskretnie przypominają dodane przez reżysera nieme postaci - lokaj, który z kąta gapi się zafascynowany na uczuciowe perypetie państwa, malarze zatrudnieni do ozdabiania freskami pałacu, spokojnie, zajadając kanapki, obserwujący akcję. Potencjału rewolucyjnego w nich - na razie - nie ma, to raczej XVIII-wieczne odpowiedniki dzisiejszych czytelników Pudelka, tyle że podglądanie high-life'u uprawiają na żywo. Spektaklowi patronuje "Odjazd na Cyterę" Watte