Idealny teatr dla najmłodszych - wystarczająco lekki i zabawny, żeby nauczyć odbioru tego rodzaju sztuki, a zarazem przemyślany, dobrze zagrany i z wysokiej półki - o spektaklu "Tymoteusz Majsterklepka" w reż. Bogdana Nauki w Zdrojowym Teatrze Animacji pisze Dominika Świerad z Nowej Siły Krytycznej.
"Tymoteusz..." nie pojawia się w Teatrze Animacji po raz pierwszy. To kolejny po "Tymoteuszu Rymcimci" spektakl oparty na opowieściach autorstwa Jana Wilkowskiego. Historia jest znów o naiwnym, jednak bardzo sympatycznym misiu, który tym razem pomaga tacie w warsztacie samochodowym. Jego entuzjazm jest tak wielki, że dostaje wypłatę za... trzymanie się od wszelkich pojazdów z daleka - bowiem jedynym narzędziem urwisa jest potężny młotek, którym pracuje się niewątpliwie efektownie, niekoniecznie jednak z pożądanym skutkiem. Pewnego dnia pod nieobecność ojca pojawia się pani Opowiadalska z prośbą naprawy jej zepsutego samochodu. I tutaj zaczyna się cała przygoda. Jej ukochane auto po oddaniu w ręce niesfornego łobuza nigdy już nie będzie takie samo. By przekonać się, jak będzie wyglądało, trzeba obejrzeć spektakl. "Tymoteusz Majsterklepka" nie jest zwyczajną, banalną bajką. Może być odbierany dwupoziomowo - nie tylko przez dzieci, które co rusz w