"Ślub" Witolda Gombrowicza w reż. Anny Augustynowicz z Teatru Współczesnego w Szczecinie w koprodukcji z Teatrem im. Jana Kochanowskiego na VI PKO Bank Polski Polska w IMCE. Niecodziennym Festiwalu Teatralnym w Warszawie. Pisze Bronisław Tumiłowicz w Przeglądzie.
Jeśli ktoś nie radzi sobie z odbiorem dramatów Witolda Gombrowicza, szansą dla niego jest inscenizacja Anny Augustynowicz, zrealizowana dzięki współpracy Teatru im. Jana Kochanowskiego w Opolu i Teatru Współczesnego w Szczecinie. Intryga została tu przedstawiona jako sen, w którym może się zdarzyć wszystko. Nad wszystkim króluje mięsisty, szorstki, a zarazem wieloznaczny język Gombrowicza, który może drażnić, bo głęboko tkwi w duszy Polaka. Ten język to obsesja autora, ale też archetyp naszej chorobliwej komunikacji. Często bowiem, rzucając wyzwiska pod czyimś adresem, chcielibyśmy nadać słowom szczególne, wręcz rytualne znaczenie. Tymczasem słowa w swej istocie są puste, niemal bez znaczenia, jak większość naszych sporów. Aktorzy cały czas trzymają nas w napięciu, bo nie wiemy, do czego zdolne są zjawy przychodzące we śnie.