EN

7.04.2010 Wersja do druku

Mówiąc o niskiej randze teatru, aktorzy uderzają też w siebie

- Bardzo często problem leży w tym, że aktorzy po wielu latach pracy w jednym teatrze występują przeciw dyrektorom, jakby z przywileju "zasiedzenia" i domagają się wielkich zmian, łącznie ze zmianą dyrektora, ale bez zmian w zespole artystycznym. To wynika z całkowitego braku odpowiedzialności - mówi Gazecie Tarnowskiej Edward Żentara, dyrektor Teatru im. Solskiego w Tarnowie.

Jerzy Reuter: Czego, Pana zdaniem, oczekiwali aktorzy, gdy pan obejmował stanowisko dyrektora. Czy te oczekiwania były na wyrost? Edward Żentara: Oczekiwali dokładnie tego, co otrzymali. Grali w większości sztuk - mówię o aktorach z grupy protestującej - i lepiej zarabiali. Teatr, pomimo remontu, oddawał widzom kolejne premiery i nie było przez półtora roku żadnego niezadowolenia. Mówienie dzisiaj o narastającym konflikcie jest czystą retoryką i niczym niepopartą próbą dyskredytacji osiągnięć całego teatru. A może środowiska artystyczne mają kłopoty z zaakceptowaniem autorytetów? - Myślę, że spór ma źródła w odmiennych koncepcjach prowadzenia teatru. Jedna z nich, to teatr zarządzany wspólnie przez dyrektora i radę artystyczną. Niestety aktorzy nie zdecydowali się na powołanie rady, bo nie chcieli współodpowiedzialności i przerzucili tę decyzyjność i konsekwencje na mnie. W tarnowskim teatrze nie ma rady artystycznej i opowiada

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Mówiąc o niskiej randze teatru, aktorzy uderzają też w siebie

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Tarnowska/02.04

Autor:

Jerzy Reuter

Data:

07.04.2010

Wątki tematyczne