EN

8.04.2008 Wersja do druku

Mówiąc Herbertem - mówię siebie

- Nie można przemawiać tylko do elitarnej widowni. Trzeba szczególnie przekonać młodego widza, podać mu coś, co go poruszy - mówi WOJCIECH WYSOCKI, aktor Teatru Dramatycznego w Warszawie.

Rozmowa z Wojciechem Wysockim, aktorem filmowym i teatralnym. Był rok 1976. Na ekrany wchodzi film "Con amore". Jak wszyscy widzowie byłam pod wrażeniem postawy Andrzeja, rezygnującego z kariery dla miłości, ale podziwiałam powierzchowność przystojnego Grzegorza, który uczucia zostawia na później. Bohater wybiera karierę. Czy Pan też dokonywał w życiu takich wyborów? - Nie. Los mi tego oszczędził. Ten film to stare dzieje. Byłem jeszcze studentem PWST. Scenariusz mi się nie podobał, bo było to takie polskie "Love story", ale wiedziałem, że będzie miał powodzenie. Obejrzało go 1,5 mln widzów, pokazywano go nawet w Chinach. Postać, którą grałem, budziła wiele emocji. Parę razy nawet opluto mnie na ulicy, bo taki straszny byłem, zostawiłem chorą dziewczynę. Takie sytuacje pokazują jak wirtualna rzeczywistość miesza się ludziom z realnym życiem Po tym filmie nie byłem jednak już anonimowy i chociaż nie lubiłem tej roli, spełniła ona s

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Mówiąc Herbertem - mówię siebie

Źródło:

Materiał nadesłany

Nowości nr 81/05.04

Autor:

Gabriela Ułanowska

Data:

08.04.2008