WOJCIECH MALAJKAT miał zostać nauczycielem, a jest znanym aktorem i dyrektorem Teatru Syrena. Odkąd życie spłatało mu tak pomyślnego figla, nie obmyśla na nie planu ani listy marzeń do spełnienia, a cele same go znajdują.
Dzięki nim ma szansę spożytkować pokłady wręcz chorobliwej ambicji. To ona i upór pomagają spełniać się zawodowo, ale i tak najważniejsza jest wyobraźnia, która decyduje o talencie i sukcesie, co z pozycji doświadczonego aktora i profesora sztuk teatralnych z przekonaniem powtarza studentom, którzy dopiero wkraczają na ścieżkę kariery. Pamięta Pan, kiedy pojawiła się w Pana głowie myśl o aktorstwie? To marzenie z dzieciństwa czy spontaniczna decyzja, podjęta, gdy po maturze trzeba było określić, co dalej? - To dość przypadkowa historia, bo zawsze chciałem być nauczycielem geografii albo języka polskiego. Nieoczekiwanie przy okazji szkolnego występu okolicznościowego w liceum zostałem dostrzeżony przez panią, która opiekowała się kotkiem teatralnym w domu kultury. Miało to miejsce tuż przed maturą, gdy miałem zupełnie inny pomysł na życie. To ona namówiła mnie, żebym zdawał do szkoły teatralnej, a potem wspierała w tej decyzj