Przedstawienie jest manifestacją, a ponowoczesne dzieło sztuki negocjuje swoje reprezentacje w przestrzeni publicznej - doraźnej, więc agresywnej.
(z podręcznika)
Do czego dwie młode Polki mogłyby użyć tekstu starego rosyjskiego pisarza o trzech (a nawet czterech) kobietach na skraju załamania nerwowego? Do poradzenia sobie ze swoją młodością, ze swoją kobiecością, a wreszcie z polskością swoją. Będzie zatem postmodernistycznie, seksistowsko i psychodelicznie - będzie przeciw. Przeciw logocentrycznej władzy jednego Autora manifestują, całkiem logicznie, dwie Reżyserki. Ich siostry nie mieszkają "tylko" w Rosji, ale na szczęście nie "również" w Polsce; one mieszkają w domu. U ojca żyją, martwego, z jego przeszłości się utrzymują, jakby go one jeszcze miały, a on miał je. Czy to rodzinne gniazdko, tak rzadko wietrzone (wskutek niesprzyjającego klimatu), nie mogłoby się nazywać: ojczyzna? Bo ta ich Moskwa to żaden wyjazd, one w Moskwie się urodziły! Moskwa to powrót do kraju dzieciństwa, do raju niedojrzałości; ale i do życia "normalnego", czyli światowego, godnego panien z inteligencji, co to znaj�