O "Peryklesie" szeptano przy kawiarnianych stolikach od ponad roku albo i jeszcze wcześniej. W sukces nikt nie wątpił. Gwarancją było przede wszystkim nazwisko realizatora - maga tworzącego ostatnio raczej żywe obrazy niż mimodramy - Henryka Tomaszewskiego. Autorem ,,Peryklesa" jest co prawda, sam William Shakespeare. Są jednak wśród filologów na ten temat pewne kontrowersje. Sama tragedia, choć wymieniana w jednym szeregu z takimi dziełami jak "Hamlet", "Otello", "Król Lear", "Makbet", "Tytus Andronikus" nie dorównuje im ciężarem gatunkowym. Jest to raczej sympatyczna bajka dla dorosłych z wyciskającą łzy pointą. Zanim jeszcze odbyła się premiera, już w trakcie pierwszych całościowych prób "Perykles" został oficjalnie (daty można sprawdzić w sekretariacie Teatru Polskiego) zaproszony na międzynarodowy festiwal do Kolonii we wrześniu. Czy do wyjazdu dojdzie, zależy to w dużej mierze od planów aż dwóch teatrów. Do pracy nad "
Tytuł oryginalny
Morze miało być z "milanówka"
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Robotnicza nr 60