Od końca lat siedemdziesiątych Friedrich Durrenmatt zaczął wypowiadać się przeciwko teatrowi. Ten znakomity pisarz, który zyskał światowy rozgłos właśnie swoimi, jakże intrygującymi utworami scenicznymi, nagle zwątpił we współczesną dramaturgię, w jej nośność, w jej literackie posłannictwo. W wywiadach, które się posypały, twierdził również, że od teatru odepchnęło go to, co się teraz w nim wyprawia, gdzie nie tyle słowo ma znaczenie, lecz - o dziwo - mimiczne eksperymenty, smętne wynaturzenia scenograficzno-inscenizacyjne, będące w konsekwencji mimikrą i pseudokulturą. Aliści w 1983 roku na scenę Schauspielhausu w Zurychu weszła jego komedia zatytułowana "Achterloo", wykorzystująca mit napoleoński. Oto ukazuje nam się człowiek, który postanawia "przemyśleć wszystko do końca". Podczas tego mocowania się z tragedią ludzkiego losu popada w obłęd - wydaje mu się, że wstąpił w niego duch Napoleona, dzięki któremu to,
Tytuł oryginalny
Moralizator w błazeńskiej czapce
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Zachodni nr 12