Laco Adamik należy z pewnością do nielicznych już dziś reżyserów, którzy doskonale czują się w teatrze monumentalnym. Jego widowiska realizowane są z niezwykłym rozmachem, a jednocześnie nie rażą patosem. I choć opowiadają o czasach zamierzchłych czujemy, że ich bohaterowie są nam bardzo bliscy. Przeżywają te same namiętności, zwątpienia, a nawet tragedie, które zdarzyć się mogą w każdej epoce. Dobrym tego przykładem jest choćby "Król Edyp". Spektakl zrealizowany przed 8 laty do dziś nic nie stracił, ze swej świeżości i uniwersalizmu. Jak zwykle nie zawiodła Adamika intuicja w doborze obsady. Jan Frycz odtwarzający rolę tytułową zerwał z wieloletnią tradycją, by postać tę grali czcigodni starcy. Jego Edyp jest człowiekiem pełnym buntu i namiętności, samotnikiem, władcą, szlachetnym, który za wszelką cenę chce dociec prawdy. I jest w gotów ponieść najdalej idące konsekwencje. Frycz miał w tym widowisku doborowych partnerów,
Tytuł oryginalny
Monumentalizm godny tragedii
Źródło:
Materiał nadesłany
Rzeczpospolita nr 304