"Śpiewając jazz" w reż. Zbigniewa Dzięgiela w Teatrze Bajka w Warszawie. Pisze Aleksandra Pańko w Przeglądzie.
Łatwo zrozumieć fascynację postacią Carmen Moreno. Wokalistka, która zaczynała karierę jeszcze jako cudowne dziecko, tańcząc i śpiewając po angielsku, niemiecku, francusku i hiszpańsku na scenach przedwojennej Europy, imponuje energią i żartobliwym, przewrotnym wdziękiem. Jednak by opowiedzieć o niej i jej utalentowanej wnuczce Annie Serafińskiej, należałoby znaleźć jakąś ciekawą formułę. A taką trudno nazwać przeplatane piosenkami odczytywanie bądź recytowanie poszerzonej wersji biogramów zamieszczonych w programie. To prawda, że naród czyta coraz mniej, jeżeli w ogóle, a z głośnym czytaniem miewają problemy nawet aktorzy młodego pokolenia, ale trudno zbudować w ten sposób napięcie, zwłaszcza że Maciej Zakościelny w roli lektora-konferansjera akurat nie czuł się zbyt swobodnie. Już lepszy byłby chyba tradycyjny koncert z jego naturalną dramaturgią. Oczywiście z Carmen Moreno jako honorowym gościem i - niech będzie - z udziałem Ma�