EN

3.07.1969 Wersja do druku

Monolog o miłości

GDYBY NIE TO, że lubimy nie tylko sielanki, ale także jubi­leusze; że staramy się w takich razach być oryginalni... Gdyby nie to, że raz na jakiś czas wypada okrągła roczni­ca urodzin lub śmierci jednego z naszych koryfeuszy pióra - krąg teatralnych doświadczeń w zakresie na­rodowej klasyki byłby raczej wąski. Na dobrą przecież sprawę Wyspiański naszego ćwierćwiecza to długi ciąg in­scenizacji "Wesela", kilkanaście pre­mier "Nocy listopadowej" i "War­szawianki", kilka "Wyzwolenia". Moż­na jeszcze dorzucić bardzo popu­larną transkrypcję Corneille'owskiego "Cyda". I krąg się zamyka. Tu i ówdzie, sporadycznie, realizowano wprawdzie któreś z mniej popularnych dzieł Wy­spiańskiego. Były to jednak próby nieśmiałe, rekonesanse zaledwie, nie zaś usiłowanie zdobycia określonych terytoriów. Setna rocznica urodzin pi­sarza stała się okazją do zaintereso­wania mniej teatralnie spenetrowane­go dorobku autora "Klątwy". I oka­zało się, �

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Monolog o miłości

Źródło:

Materiał nadesłany

Słowo Polskie nr 155

Autor:

Bogdan Bąk

Data:

03.07.1969

Realizacje repertuarowe