"Very" z Teatru Porywacze Ciał w Poznaniu na XV Alternatywnych Spotkaniach Teatralnych Klamra w Toruniu. Pisze Tomasz Bielicki w Nowościach Gazecie Pomorza i Kujaw.
Alienacja jednostki była głównym tematem czwartkowego spektaklu Teatru Porywacze Ciał. Monodram "Very" nie zaskoczył, ale i nie zawiódł. Spektakl zaczyna się dość niewinnie. Główny bohater zostaje zgarnięty z ulicy podczas joggingu i uwięziony w pokoju. Jest tylko on i kamera wideo, która bezustannie śledzi każdy jego krok. Nie wie, kto i, przede wszystkim, po co chciał go odizolować. Z każdą minutą pytań przybywa. Nawiązania do twórczości Franza Kafki nasuwają się same. Ale to tylko pozory. Kafkowski bohater mógł rozmawiać i poszukiwać wyjaśnień. Bohater "Very" pozostawiony jest sobie. Jego ruchy ograniczone są do czterech ścian. Na początku pojawia się bunt, później gniew, a następnie postępująca rezygnacja. W obliczu zagrożenie pokazuje swoją prawdziwą twarz. Jest coraz głębiej, mroczniej i intymniej, a jednocześnie niesmacznie i żenująco. Dlaczego? Bohater bezustannie obraża, szydzi, rzuca oskarżenia. Jest obserwowany nie tylko