Bartłomiej Chowaniec, aktor Teatru im. J. Osterwy zaprezentował w sobotę na scenie Teatru NN monodram "Jak zjadłem psa" wg Jewgienija Griszczenki. Próba ambitna, ale zastanawiać się można już nie tyle nad moralnymi aspektami konsumpcji tytułowego zwierzaka, a nad tym, gdzie leży pies pogrzebany, i że nie był to jednoznaczny sukces młodego artysty. Odpowiedź nie była trudna, prowokująca jednak do kolejnego pytania. Dlaczego Chowaniec zdecydował się sięgnąć po tak słaby, mało nośny tekst, z którego i jakiś wielki tytan sceny nie zdołałby nic wykrzesać. W zasadzie jedynym uzasadnieniem takiej decyzji jest kulminacyjna scena jedzenia przez bohatera matrosa rosyjskiej floty Pacyfiku' owego psa przyrządzonego przez kolegę Koreańczyka. W tej krótkiej sekwencji z galopadą myśli bohatera na temat żalu tych, którzy stracili ulubieńca domu i dojmującą konstatacją, ze mimo to potrawa wzbudzająca wstręt wśród wszystkich ludzi wychowanych w innej tradyc
Źródło:
Materiał nadesłany
Kurier Lubelski nr 25