Na premierę Moniuszkowskiej "Halki" czekaliśmy w Gdańsku długo. Już bardzo dawno ta czołowa opera polska została wycofana z repertuaru O-pery Bałtyckiej, dość dawno też, bo jeszcze wiosną ub. roku, oglądaliśmy na gdańskiej scenie operowej ostatnią premierą - "Eugeniusza Oniegina" Piotra Czajkowskiego. "Halka" miała też być pierwszą pozycją zrealizowaną w Operze Bałtyckiej od czasu, kiedy dyrekcję artystyczną teatru objął Bogusław Madey, zrozumiałe więc, że jeszcze przed premierą zainteresowanie przygotowywanym przedstawieniem było duże. I wydaje się, że przy wszystkich mankamentach przedstawienia, - których z braku odpowiedniej obsady we wszystkich chyba naszych teatrach operowych uniknąć nie sposób - Ci, którzy wybrali się na "Halkę" nie pożałowali. Pozytywy obecnej realizacji gdańskiej zdecydowanie przeważają nad tym, co może budzić słowa krytyki. Zasadniczą trudnością, przed którą stanął kierownik muzyczny przedstawienia Bo
Źródło:
Materiał nadesłany
Fakty, nr 10