EN

23.01.2017 Wersja do druku

Monika Muskała: Bez formy rzeczywistość jest amebą

- Tłumacz może zatłuc najlepszy utwór w przekładzie, jeśli będzie głuchy i nieudolny, jeśli nie wzniesie się na poziom oryginału, nie zrozumie intencji autora, nie wykona piruetu, naśladując autora oryginału - mówi Monika Muskała w rozmowie z Joanną Biernacką w Biuletynie ZAIKSu.

Pamiętasz swój pierwszy przetłumaczony tekst? - Nie bardzo. To były chyba wiersze Josepha von Eichendorffa, które tłumaczyłam na studiach. To były przekłady na zaliczenie? - Nie, dla siebie. Studiowałam germanistykę, ale nie znałam jeszcze zbyt dobrze niemieckiego. Zaczynałam czytać jakiś tekst, intrygował mnie, jednak czułam, że nie wszystko w nim rozumiem, więc próbowałam go przetłumaczyć, brałam pod lupę słowa, ich różne znaczenia. Tłumaczenie to uważna lektura. Nie można prześliznąć się po powierzchni, jeśli się czegoś nie rozumie. Tłumacz zawsze dokonuje wyboru, interpretuje. W tym czasie sama pisałam wiersze i być może dlatego ciągnęło mnie do poezji w przekładzie. Była w tym ciekawość, chęć przyjrzenia się procesowi destylowania tekstu. Myślę, że wiele się wtedy nauczyłam. Ale mój pierwszy opublikowany przekład to literatura faktu: "Przekwitający mak" Josefa Gabriela, dziennik geja, którego przyjaciel umiera na AIDS.

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Biuletyn ZAIKS nr 12/2-16

Autor:

Joanna Biernacka

Data:

23.01.2017