"Momo" w reż. Agnieszki Korytkowskiej-Mazur w Teatrze Dramatycznym w Białymstoku. Pisze Anna Kopeć w Kurierze Porannym.
Zaledwie połowiczny sukces. Najnowsza sztuka Teatru Dramatycznego to swoisty teatralny paradoks. Z jednej strony doskonałe kreacje aktorskie, ciekawi bohaterowie, genialne kostiumy, pomysłowe sceniczne sztuczki, z drugiej nudna i przegadana opowieść o braku czasu. Stwierdzenie, że to bajka dla dzieci jest dość ryzykowne. Czas spędzony w teatrze zrekompensuje widzom widowiskowe połączenie precyzyjnego ruchu, ładnej scenografii i doskonałego aktorstwa. I tylko tyle. Sztukę "Momo" w reżyserii Agnieszki Korytkowskiej-Ma-zur trudno jednoznacznie ocenić. Spektaklu tak zachwycającego wizualnie, a jednocześnie tak bardzo nużącego fabularnie w Białymstoku chyba jeszcze nie było. Za sprytne połączenie takich skrajności twórcom należą się szczególne gratulacje. Powieść Michaela Ende ma ogromny potencjał. Tytułową Momo - bezdomną rezolutną dziewczynkę, do której wszyscy się garną - próbują zgładzić Szarzy Panowie. To pożeracze czasu, odkupu